SESJA ŚLUBNA NA RUSINOWEJ POLANIE | DOMKA I MATI
Swój zawsze trafi na swego, a potwierdzeniem tego, jest ta właśnie sesja. Pamiętam jak podpisując umowę z Dominiką i Mateuszem (było to chyba trochę ponad rok przed ślubem) zapytałam ich czy mają jakieś swoje wymarzone miejsce na sesję poślubną. Wtedy dość nieśmiało wspomnieli o naszych polskich Tatrach, dodając że właśnie tam się zaręczyli. Przez ten rok chyba coraz mocniej utwierdzali się w tej decyzji, bo już chwilę przed ślubem napisali do mnie, że klamka zapadła – jedziemy na sesję w góry. Tłem do tej pięknej historii została Rusinowa Polana, na której wszyscy byliśmy po raz pierwszy, ale urzekła nas totalnie! Ja na pewno chętnie wrócę w to miejsce na jeszcze nie jedną sesję.
No ale dobrze, powróćmy do początku i do pierwszego zdania. Otóż nasz wyjazd na tą sesję nie należał do idealnych. Prawda jest taka, że i Oni i ja chciałam go odwołać, bo prognozy pogodowe nie były zbyt obiecujące. Na całe szczęście te obawy pozostawiliśmy tylko w swoich głowach i ruszyliśmy do Zakopanego. Miałam w sercu wielką nadzieję, że jednak jakiś promyczek szczęścia nam dopisze i przynajmniej nie będzie lało cały dzień. I trochę to moje czarowanie rzeczywistości podziałało. Mimo, że lekki deszczyk nas złapał, to nie było to urwanie chmury, które zapowiadano na całe dwa dni naszego pobytu.
Szczerze mówiąc patrząc teraz na te zdjęcia nie wyobrażam sobie, aby towarzyszyła im inna aura. Ta pogoda stworzyła nam po prostu idealny klimat, totalnie niepowtarzalny. A to wszystko dzięki temu, że spotkali się ludzie, którzy kochają góry, są zdeterminowani, a kilka kropel deszczu nie przeszkodzi im w spełnieniu marzenia. Nie poddaliśmy się i zrobiliśmy sesję mimo warunków nieidealnych, które później okazały się być tymi idealnymi. Jak widzicie wcale nie żartuję, gdy mówię moim parom, że uwielbiam fotografować kiedy jest pochmurno 🙂